Zakończyliśmy część sportową naszego wyjazdu na Mistrzostwa Świata Juventus Academy. W ostatnich meczach obie nasze drużyny mierzyły się z rówieśnikami z Francji. Chłopcy z rocznika 2011 pokonali swojego przeciwnika 3:2. Niestety jednak ich starsi koledzy ulegli Francuzom w meczu o trzecie miejsce po serii rzutów karnych. Drużyna 2009 kończy zatem turniej na miejscu czwartym. Niektórzy mówią, że to najgorsza lokata, tuż za podium, my jednak jesteśmy dumni z naszych chłopców, bo walczyli dokońca i zostawili na boisku sporo zdrowia, pomimo panującego przez cały nasz pobyt we Włoszech upału. Dotyczy to również naszych młodszych debiutantów, dla których była to pierwsza okazja wzięcia udziału w tak długim i wyczerpującym ze względu na warunki pogodowe i wysokościowe turnieju. A mimo to spisali się dzielnie.
Chcielibyśmy też podziękować rodzicom, którzy przyjechali tu za nami, by wspierać swoje dzieci głośnym dopingiem. Byliście absolutnie niesamowici, a Wasze nieustanne śpiewy przy wtórze bębna dodawały chłopakom skrzydeł i motywowały do dalszej walki na boisku. Długo Was tu nie zapomną
Drużyna 2009 rozegrała ostatecznie osiem spotkań w ciągu trzech dni, z których w regulaminowym czasie pięć wygrała, dwa zremisowała i raz poniosła porażkę. Chłopcy 2011 zagrali siedem meczów, a ich bilans to cztery zwycięstwa, jeden remis i dwie porażki
To jednak tylko statystyki, nie sposób przedstawić w liczbach zdobytego w grze z innymi nacjami doświadczenia. Każdy z krajów miał jakąś swoją specyfikę, do której musieliśmy się na bieżąco przystosowywać. A przecież nie graliśmy tylko z Europejczykami, ale mieszkańcami aż sześciu kontynentów. Ilu chłopców z Polski spoza Akademii Juventusu może liczyć na takie przeżycie?
Choć granie się skończyło, to nie wyjedżamy jeszcze z powrotem do domu zostajemy na miejscu jeszcze przez weekend. Czeka nas ceremonia zamknięcia Mistrzostw na Allianz Stadium wizyta w muzeum oraz sklepie Juventusu, a także zwiedzanie stadionu i Turynu.
